niedziela, 7 grudnia 2014

Pożegnianie.

Chcę się z wami pożegnać, oficjalnie. Nie będę wam pisać, że wrócę. Bo nie wrócę. Choć to rozważałam. Przejrzałam pare blogów, nie chcę wracać do tego co było. Nie chcę być wrakiem człowieka, chcę żyć. Naprawdę pokochałam życie, wszystkie wady i zalety. Mogę szczerze powiedzieć, że mam przyjaciół, takich prawdziwych. Wiem, że zawsze mogę na kogoś liczyć, choć właściwie ludzi potrzebuję żeby nie oszaleć, do niczego innego. Mimo tego wszystkiego tęsknię za pisaniem bloga, za pisaniem właściwie o wszystkim, wam można powierzyć wszystko, nie zdradzacie tajemic. To było miejsce gdzie były wszystkie moje emocje, których teraz się wstydzę. Mam do tego bloga cholerny sentyment, do was. Mam nadzieję, że chociaż ktoś to przczyta, i życzę wam udanego życia. Trzymajcie się kochane :*

czwartek, 11 września 2014

#2

Witajcie c:
Wczoraj mi nie poszło najlepiej,jednak idę dalej po swoje. Mam zamiar iść dziś biegać, ostatnio byłam i spodobało mi się c: I we wtorek mam trening, a jutro niestety przymusową wizytę w McDonald, mamy tam odprawę z harcerstwa jakbyśmy nie miały kawałek dalej harcówki. Mam zamiar wziąć tylko kasę na bilety i prędzej jeszcze jechać po plug bo kończę róż rozpychać ucho c: I ew. kupie sobie prędzej colę light.
Trzymajcie się :*

wtorek, 9 września 2014

#1

Hej, hej, hej c;
Jestem z siebie dumna jak na razie, a to dopiero 2. dzień c; Wczoraj wszystko było tak jak chciałam c; Zawsze umiem na lekcję, odrabiam zadania domowe, utrzymuję się w bilansie 700 kcal, który jest dla mnie idealny. Dziś miałam w-f i basen, ze względu na to, że trenowałam to właściwie na basenie olewam nauczycielkę i pływam co chcę, a ona nawet za bardzo nie zwraca uwagi. Mój wczorajszy i dzisiejszy bylans to niecałe 700 kcal. Tak więc jak na razie wszystko wychodzi. I ty purpurowa czereśnio też dajesz mi ogromną motywację! I już kilka nauczycielek myśli, że jestem z takim gościem odemnie z klasy, ba! Większość ludzi jak ze mną gadało to zaczynali rozmowę od "ty z nim jesteś?", czuję się z tym dziwnie tym bardziej, że on ma dziewczyne, całe szczęście nie chodzi do nas do szkoły bo chyba bym miała już wydrapane oczy.
Dobra więcej was nie zanudzam c;

Do Różowej Klary:
Wiem co robię, to ile jem wg mnie to wcale nie tak mało. Mimo wszystko dziękuję za troskę, to bardzo miłe c;

Trzymajcie się :*



niedziela, 7 września 2014

Od początku.

Witajcie c:
Tak jak zaczęłam chodzić do szkoły tak też zaczęłam jeść. Muszę to zmienić. Po powrocie ze szkoły robię lekcje, a nie jem. Od piątku nie ćwiczę, muszę odnaleźć motywację. Lustro powinno być wystarczajacą. Od jutra nie ma miejsca na najmniejsze potknięcie, nie przekraczam limitów, odrabiam lekcje, kontroluje się pod każdym względem. W czasie wolnym ćwiczę. Wiem, że będzie mi ciężko, ale to znaczy, że idę w dobrą stronę.
Trzymajcie się :*

poniedziałek, 1 września 2014

Bez zmian

Witajcie :)
Moja klasa pozostaje bez zmian. Trochę tego żałuję nie lubię wyjątkowo 4 osób. Jedna miała odejść w związku z przeprowdzką, niestety zostaje. Ona i ten jej tygodniowy makijaż (polega na nałożeniu w poniedziałek a w kolejne dni tygodnia tylko dokładania mascary i fluidu). Ale cóż, mówi się trudno i się żyje dalej. Niektóre koleżanki/przyjaciółki widziałam pierwszy raz od zakończenia. Nie wiem o czym mam wam pisać, więc nie przedłużam.
Bilans:
kanapka z jajkiem i serem-177
placki ziemniaczane-141
z jogurtem-40
jabłko-50
=408 kcal
Tak tego malutko. Mam nadzieję, że to nie skończy się napadem jutro. Placki zjadłam tylko 4, malutkie. Ważyły 85g. Według ilewazy.pl jeden ma ok. 50g. Czyli placki były naprawdę małe. Jeszcze wam się pochwalę, że skończyłam skakać z Porto do Madrytu. Mam nadzieję, że zapał do pracy mnie nie opuści c;
Trzymajcie się :*

niedziela, 31 sierpnia 2014

Koncert c;

Witajcie c;
Jestem zadowolona z dzisiejszego dnia, mimo tego, że wypiłam butelkę pepsi, której zawdzięczam dodatkowe 243 kcal. Musiałam uspokoić rodziców po tym jak usłyszeli, że wrzycam coś psu do miski, i później powiedziałam im, że zjadłam tylko jedno białko jajka, a żółtko zjadł pies. Dlatego też zjadłam obiad cały. I byłam dziś na koncercie Moniki Brodki c; Lepiej śpiewa na żywo niż puszczana w radiu.
Bilans:
białko-17
spaghetti-450
pepsi-243
makrela-90
pomidor+ogórek-20
=820 kcal
Przez ten koncert na pewno też dużo spaliłam (przynajmniej mam taką nadzieję) i również mam nadzieję, że to spaghetti nie miało, aż 450 kcal.
I jest jedna sprawa, którą muszę się wam pochwalić c; Trenuję pływanie synchroniczne i mam zamiar pojechać na Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży c; Wiem, że będzie mnie to kosztować dużo pracy, ale moi rodzice stwierdzili, że naprawdę się przkładam to raz w miesiącu będę jeździć do Poznania do porządnej trenerki i w piwnicy zrobią mi miejsce do ćwiczeń na sucho. Mam nadzieję, że mi to się uda c;
Trzymajcie się moje kochane chudzinki :*

sobota, 30 sierpnia 2014

Waga

Witajcie moje drogie c;
Wasze powitanie przerosło moje oczekiwania c; Tutaj się ucieszyłyście, że wróciłam. Mam nadzieję, że również tak będzie ze szkołą. I powiem wam, że wcale nie ważę 55 kg, waga mojej babci oszukuje o 3 kg w dół, trochę się zawiodłam. Trzeba zmienić cele bo wiem, że w 6 tygodni 8 kg nie zgubię. Wolę być później mile zaskoczona niż rozczarowana c; I tak mnie naszło aby napisać wam jak to się zaczęło. Zaczynałam zdrowo c; Po rezygnacji ze szkoły sportowej w której miałam 3h basenu dziennie, a później po świętach przytyłam. W lutym zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską, powiem wam, że efekty były po 8 treningach. Wtedy już ograniczałam słodycze, nie jadłam na wieczór. A później natknęłam się na artykuł o pro-anie. Na początku to mocno skrytykowałam. Później zaczęłam czytać blogi, czytałam, mało jadłam ważyłam się codziennie. To trwało dość krótko, może 2 tygodnie. No i w maju w końcu założyłam swojego bloga. Efektów jak na razie nie ma, ale to kwestia czasu. Będę chudziutka, ten rok szkolny będzie zmianą w moim życiu.
Bilans:
purre ziemniaczane- 92
ryba smażona w panierce-250
łyżka kapusty kiszonej- 20
lody- 345
=707 kcal
Mimo tych lodów jestem zadowolona. Największym paradoksem jest to, że głód w ogóle mi nie przeszkadza. Cieszę się, że znów jestem z wami. I dołączam się do wrześniowej podróży po Europie :)
Trzymajcie się kochane c;

I comeback! :)

Witajcie! c;
Tak więc wróciłam. Szczerze wam powiem, że ta przerwa mi się przysłużyła. Najpierw przytyłam, później schudłam. Nie dużo, ale normalny człowiek moją wagę określił by jako normalną c; Właściwie to sama nie wiem ile dokładnie ważę, ale sądząc po pomiarze sprzed dwóch dni, bardzo nie dokładnym to ważę ok. 54-55 kg. Mój cel to 50 kg do połowy października, mam całe 6 tygodni na 5 kg. Cieszę się, że w końcu będę znów trenować. Treningi pływania, pływania synchronicznego, rozciąganie w domu, nauka, spotkania ze znajomymi, harcerstwo, z którym w tym momencie pracy mam najwięcej. Tak się zapowiada mój rok szkolny. Dużo z tym wszystkim roboty, mam zamiar mieć na koniec pasek. Czasu na jedzienie to mieć nie będę. Zapewne codziennie będę miała trening 6x w tygodniu. Mam zamiar utrzymywać się między 1000-800 kcal na początek, później 800-600 kcal, aby nie paść na treningach. To tak organizacyjnie, a teraz trochę prywaty c;

Nie jestem kłębkiem nerwów, którym byłam jak odchodziłam. Mam świetny nastrój. Na obozie było bosko, zwłasza na zlocie w Warszawie*. W sierpniu poczułam, że żyję. Opuściłam tabelki, jestem zadowolona z mojej wagi jak na to co się działo. Co najważniejsze zakończyłam raz na zawsze rozdział z mojego życia pt. Tomek c;Teoretycznie to było zakończone już dawno, ale ja to poczułam jakiś tydzień temu. I razemz wrześniem nadchodzi namawianie rodziców na prostownicę, prezent urodzinowy. Choć urodziny mam dopiero na koniec października c; Ale jeśli chodzi o moich rodziców to ten sposób działa, i tak samo na święta. Dzięki temu mam zawsze trafiony prezent c; I jeszcze ogłoszenie do nowych motylków, jeśli skomentowałam waszego bloga znaczy, że obserwuję. Te, które są zalogowane przez google, i nie mają tam udostąpionego bloga, a natknęły się na mój proszę o link do profilu w komentarzu c;
Trzymajcie się moje kochane motylki :*

piątek, 18 lipca 2014

Robię przerwę, ostatnio tylko marnuję powietrze.
Dziękuję za wszystko.
Wrócę, kiedyś wrócę.
Teraz nie jestem w stanie.
Będę za wami tęsknić.
Powodzenia.

piątek, 11 lipca 2014

#27

Wstyd mi. Jadłam, i jadłam. Jak przyszła pora na zapiekankę wzięłam 2 kęsy i myślałam, że zaraz zwymiotuję. Bolał mnie brzuch, a jeszcze 4 h prędzej podiwiałam jaki jest płaski i odmówiłam loda. Czuję do siebie obrzydzenie, na widok słodkości mam odruch wymiotny. Żołądek skurczony po głodówce, a ja postanowiłam go rozepchać. I wczorajsze 53 kg zniknęły. Znów 54. Jeszcze jeden napad i kończę z ABC. Do obozu i powrotu będę się trzymać limitu 500 kcal, a później SGD. Ale jeszcze nie teraz zaczekam, boję się, że to nastąpi po kolejnej głodówce. Postanowiłam, że dziś nie będę się trzymać limitu, ale muszę wszystko ponad spalić jakimiś ćwiczeniami, spacerem. Zresztą już limit już przekroczyłam o 15 kcal, ale to było tylko śniadanie, teoretycznie nie powinnam już nic jeść. Dlatego postanowiłam, że po prostu wszystko spalę.
Przepraszam, zawidłam siebie i was. Czułam się źle czytając dziś rano te wszystkie komenarze.

czwartek, 10 lipca 2014

#26

Cześć kochane :*
Uwielbiam czytać wasze komentarze, dodają mi motywacji. Tak dużo motywacji. Ja sama siebie zadziwiam. Dziś jest 6 dzień bez zawalania. Efekt? 53 kg jeszcze tylko 5 i powoli wracam do normalnych bilansów. Myślałam o diecie 1000 kcal, chyba, że wracając do tych normalnych bilansów schudnę jeszcze to 3 kg. Jak z moim zdrowiem zobaczę 23 lipca, mam wtedy badania sportowe. niestety badań krwi nie mam tym razem. Nie wiem ile zobaczę na wadze tego dnia. Liczę na około 50-51 kg. Myślę, że to realny cel.
Bilans:
brzoskwinia x2-70
bulion z kostki(filiżanka)-5 kcal
zupa krem z pieczarek- 40 kcal
serek wiejski- 10 kcal (resztka)
chleb-43
pasta jajeczna-20
=188/150 kcal
Dzień zaliczam, mam wrażenie, że zaraz będę miała napad. Jeszcze do tego tata chce zrobić zapiekankę na kolację. Nie dam się tak łatwo. Zaplanuję jutrzejszy dzień tak, aby były tam słodkości. Dziś nie zawalę. Jutro na obiad ryba i frytki. Frytek nie zjem, rybę sobie zrobię w piekarniku i oskrobię z panierki. Taki jest plan. Możliwe, że pół zje pies. Mam taki duży apetyt, ale się nie poddam.
Trzymajcie się :*

środa, 9 lipca 2014

#25

Witajcie c;
Komentując wasze blogi czuję się jak hipokrytka. Piszę, abyście się nie głodziły a sama to robię. Inaczej nie umiem, nie umiem patrzeć na czyjeś cierpienie. Na swoje mogę, sama je wywołuję, patrzę na nie. Nie rusza mnie moje cierpienie, ale innych za bardzo. Wczoraj w planach miałam jeszcze trochę ryżu, tak aby dobić do 500 kcal. Nie zjadłam bo na spacerze spaliłam 370 kcalm a miałam w planach 500, czyli po prostu całość. To dopiero hipokryzja.

Dzisiejszą głodówkę przetrwałam. Nie wiem jak. Robiłam obiad i nie podjadałam. Tata do mnie dzwoni, że już jedzie i czy obiad gotowy. Dobrze, że zadzwonił bo bym zapomniała ubrudzić talerz. A co czuję po udanym dniu głodówki? Głód, do 15 miałam mrożoną herbatę, tym oszukiwałam żąłądek, później mi się najzywyczajniej nie chciało.
Bilans:
świadomość chudnięcia-0 kcal

To dopiero wygląda pięknie. Podoba mi się to. Boję się nadchodzącego tygodnia diety. Limity to 150, 200, 400, 350, 250, 200, fast. Chociaż podoba mi się to, że 400, 350 przypada na weekend. Mam nadzieję, że przetrwam. Dziś też się oszczędzałam, to była moja pierwsza głodówka, nie wiedziałam jak organizm zareaguje. Ale oprócz głodu nie czułam czegoś niezwykłego typu osłabienie. Tak więc jest dobrze. Przybywa nas, szczerze to jakoś nie za bardzo się cieszę. Kolejne osoby, które się pakują w to bagno.

Trzymajcie się.
Chole


wtorek, 8 lipca 2014

#24

Witajcie kochane :*
Dziękuję wam bardzo za wsparcie. Mimo tego, że nie każda jest zwolenniczką tak bardzo restrykcyjnych diet, każda dała mi wsparcie pod poprzednim postem.
Wpadam ze skrajności w skarajność, nie chodzi o dietę. Z bałaganiary staję się pedantką. Bez przerwy coś mi przeszkadza bo stoi nie tam gdzie powinno. I dziś wyszłam się przejść, idę patrzę przedemną 3 chłopaków blondyn, brunet i szatyn. Serce mi wali jak oszalałe, zawsze tak jest gdy widzę tego blondyna. Czemu? Gość na coś liczył a ja w pewnym momencie po prostu urwałam kontakt.Usunełam jego numer, usunełam go ze znajomych na fb, przestałam odpisywać. Chciałabym go przeprościć ale nie umiem. Jak nie mam wyjścia i muszę go minąć na ulicy to udajemy, że się nie znamy. Nie wiem czy to bardziej boli mnie czy jego. Haha, co 14-latka wie o życiu? Wszyscy mi mówią, że jestem dojrzała. Często jak ludzie mnie widzą oceniają mnie na 16 lat, gdy się dowiadują, że 14 jeszcze nie skończyłam nie wierzą. Dziwna sytuacja, pewnie na tle mojej klasy wyglądam jakbym nie zdała. Nie będę was więcej zanudzać.
Bilans:
galaretka-20
naleśnik ze szpinakiem(mały)- 150
podjadanie-50
jabłko-50
ryż-155
brzoskwinia-25
=450/500 kcal
Jak ładnie to wygląda c; Podjadanie przy robieniu obiadu. I jutro głodówka odpada, tata chce jechać ze mną i z siostrą nad kanał żeby się wykąpać. Raczej nie dam rady nic nie jeść, chociaż spróbuję.
Jeszcze raz dziękuję.
Trzymajcie się.
Cholé

poniedziałek, 7 lipca 2014

#23

Witajcie c;
Na początku chcę wyjaśnić mój wybór diety. Chciałabym dużo schudnąć w jak najkrótszym czasie. O tej diecie krążą opinie 9-12 kg. Nie chcę niczego udowadniać. Jeśli wasze prognozy się sprawdzą czyli będę zawalać, chodzić osłabiana itp. Zostawię to, powoli zwiększę bilanse, możliwe, że rozpocznę SGD. Jak na razie czuję się dobrze, nie jestem słaba, zawaliłam 2 razy w ciągu 8 dni. Dam sobie jeszcze tydzień na tej diecie, zobaczę czy poświęcenie jest tego warte. Obiecuję, że gdy dojdę do 48 kg, zacznę zwiększać bilanse i stosować diety o wyższych progach kalorycznych.

Zauważyłam, że aktywność spadła. Mniej notek. Mam nadzieję, że po wakacjach, które jak sądzę są tego przyczyną, aktywność wzrośnie. Jak na razie daję radę na diecie. Oto maje bilanse z soboty, niedzieli i dzisiejszy:
Sobota:
spaghetti-200/200 kcal

Niedziela:
spaghetti-200
podjadanie-100
=300/300 kcal

Poniedziałek:
ziemniaki- 50
jajko gotowane-78
sałatka-20
cappucino-137
galaretka-20
owsianka-47
=352/400 kcal
 Jak widać bilanse nie są zbyt dokładne, nie za bardzo chciało mi się liczyć. Juto limit 500, a pojutrze głodówka. Boję się tej głodówki, jak widziałam nie jesteście zwolenniczkami ABC. Ale spróbujcie obiektywnie ocenić sytuację. Czy mogłabym zamienić głodówkę na 100 kcal? Czy to by miało jakieś kluczowe znaczenie? Chodzi mi tutaj o waszą opinię.
Dziękuję za wsparcie.
Trzymajcie się.
Cholé


sobota, 5 lipca 2014

#22

Witajcie c;
Dumne ze mnie nie będziecie. W czwatrek limt miałam 400 kcal, przekroczyłam o 35 kcal. Zjadłam loda było +5 kcal, a po powrocie do domu 50g jogurtu naturalnego +30 kcal. Za to piątek nie był taki fajny. Byłam przekonana, że limit to 300 kcal, tak więc na obiad zjadłam 2 paluszki rybne (150) i trochę ziemniaków (50). Chciałam zapisać co zjadłam, spojrzałam na limit 100 kcal. Ojejku przekroczyłaś już limit? Nie zaszkodzi jak jesz jeszcze tak z 2 miseczki płatków i jeszcze trochę paluszków rybnych. Niestety zaszkodzi. Dziś limit też dość mały 200 kcal. Mam nadzieję, że dam radę. Zjem tylko obiad. Ew. jeszcze trochę jogurtu.  Dziękuję za wasze pochwały. Dieta rzeczywiście trudna, ale jak zaczęłam to ją skończę.
Jeszcze jedna sprawa, moje prywatne gg przerobiłam bo i tak go nie używałam. Tereaz jest do waszej dyspozycji śmiało piszcie- 38815725.
Trzymajcie się kochane :*

czwartek, 3 lipca 2014

#21

Cześć kochane :*
Zaczynam cały czas myśleć o jedzeniu. Właściwie to mi to nie przeszkadza, lubię o tym myśleć. Jak myślę o jedzeniu to nie jem. Wolny czas wypełnia mi apetyt na ryż z warzywami, sprawdzanie ile mogę tego zjaść aby zmieścić się w limicie. Właściwie to porcja ma ok. 130-150 kcal. ja zjem mniejszą, 100 kcal. Mieszanka chińska jest mało kaloryczna, całe szczęście. Mam nadzieję, że rodzice nie będą się czepiać, i nie wiem czy zjeść to na śniadanie, czy zamiast obiadu, czy po obiedzie.
Bilans:
ziemniaki-50
schabowy-97
mizeria-15
lód-172
=334/300 kcal
Mimo to, że limit przekroczyłam dzień zaliczam. Dużo się dziś ruszałam, poszłam na dość długi i endomondo pokazało, że spaliłam 321 kcal. Później wyszłam jeszcze raz, ale nie sama. Większość to było jednak siedzenie w parku i gadanie. I gdyby nie to, loda by nie było. No trudno, stało się. Dziwie się, że czytacie to co napisałam wczoraj. To było takie puste, ja sama czytając to teraz nie dostrzegam tam żadych emocji. W ogóle mam wrażenie, że moje notki są takie neutralne, ale nie umiem inaczej.
Trzymajcie się.

środa, 2 lipca 2014

Nocne rozmyślania

Jest 1:20, dlaczego ja nie śpię? Boli mnie brzuch, nie z głodu. Z przejedzenia. Najpierw wygrała ze mną zupka chińska, następnie wszystko co wpadło mi w ręce. Nie pamiętam smaku tego co jadłam, nie chcę go pamiętać. Jutro zrobię sobie dzień pokuty, będę pokutować za wszystkie moje grzechy. Czy tak można na diecie? To ja ustalam zasady. Dość o jedzeniu, jedzenie nie jest najważniejsze. Jem, żeby żyć. Nie odwrotnie. Dalsze czytanie nie odmieni niczyjego życia.


Pamiętacie mój ostatni weekend, a właściwie "ulubione miasteczko". Sama sobie wmawiałam, że wszystko jest w porządku, że jest jak dawniej. Nic nie jest jak dawniej. Tam jest On. Na początku myślałam, że się nie spotkamy, nie widziałam go od października. Tym razem się tylko przywitaliśmy, klasyczna wymiana zdań. Co u ciebie? nic ciekawego. O której jutro wyjeżdżasz? 14:00 To się jeszcze spotkamy
Wokół mnie i mojej kuzynki przewijało się naprawdę dużo ludzi, nie jestem w stanie wszystkich wymienić. Między innymi on, jeszcze raz. B. chciał go zatrzymać, ale on nie został. Miałam nadzieję, że napisze jutro. Jesteś naiwna i żałosna, nawet on nie chciał się z tobą spotkać. To mnie boli do teraz, on mnie boli. Kolejna okazja do spotkania nadaży się dopiero w sierpniu, a ja nie mam odwagi do niego napisać Dlaczego nie zostałeś? Może po prostu boję się odpowiedzi?
I hate people, but I need people.

wtorek, 1 lipca 2014

#20

Cześć kochane c:
Bilans wczorajszy uzupełniony:
Ziemniaki-100
Klopsik-100
placek-190
serek wiejski-68
kawałek chleba-8
=466/500 kcal
Bilans dzisiejszy:
kawałek chleba-24
serek wiejski-126
jogurt z płatkami owsianymi-100
rodzynki-100
klopsik-96
ziemniak-65
jabłko-50
szynka-40
=571/500 kcal
Jak widać limit przekroczony. Jestem strasznie głodna, stąd ta szynka. Prawdopodobnie zaraz albo wyjdę, albo zaparzę sobie herbatę aby nie skupiać się na głodzie.  Dziś taka ładna pogoda,a ja oczywiście nigdzie nie wyszłam, nie ma z kim. Marnuje czas przed telewizorem. Mogłam ten czas wykorzystać na ćwiczenia. Jestem zbyt leniwa. Wczoraj było pochmurno, dlatego nie wyszłam, dziś z czystego lenistwa. Wakacje mają 2 miesiące. Nie chcę ich zmarnować. Chociaż na razie jest na dobrej drodze, aby zmarnować całe 2 miesiące. I co do obozu, pozwoliłabym sobie na w miarę normalne jedzenie.gdyby nie dieta. Dzień wyjazdu to głodówka. Później 250, 350, 450, fast, 500...  dalej tylko w dół. I na początku jest Warszawa, Kraków i dzień gdzie jedziemy w góry to znowu głodówka. Dietę chciałabym dokończyć, wiem, że może być ciężko ale chcę spróbować.
Trzymajcie się kochane :*
Cholé

poniedziałek, 30 czerwca 2014

#19

Cześć kochane :*
Mój dzisiejszy limit wynosi 500 kcal. Z rana odpuściłam sobie śniadanie. Na pobudzenie metabolizmu wypiłam zieloną herbatę. I później zjadłam obiad, jadłam z mamą. Wiedziałam, że ona zaraz wychodzi do pracy tak więc ociągałam się jak mogłam, aby przy niej nie kończyć. Ziemniaki w koszu, klopsiki odłożone. Właściwie to zjadłam pół nałożonej porcji. Dieta wypełni mi całe wakacje, najtrudniej będzie na obozie. Prawdopodobnie tam będę musiała najbardziej maskować niejedzenie za względu na to, że będzie dużo wędrówek górskich. Jak był obóz w zeszłym roku i szłyśmy na "spacer" (ok. 20 km do innego obozu) to naciskała kadra na śniadanie i aby zrobić kanapki na drogę. Tak więc teraz będą pilnować jeszcze bardziej :/
Dzisiejszy bilans:
ziemniaki- 100
klopsiki-100
=200 kcal/500 (or less)
To jeszcze nie koniec. Zaraz zrobię sobie jakieś placuszki/płatki/owsiankę. I jeszcze planuję na kolację serek wiejski, chyba, że wrócę o domu po 19.
Trzymajcie się kochane :*

niedziela, 29 czerwca 2014

#18

Hej c;
Na dobry początek wakacji pojechałam do mojego ulubionego miasteczka c; Było ciekawie, ok 20:30 do 00:00 cały czas gdzieś krążyłam, ludzie krążyli wokół mnie. Zmieniali się co chwila. Naprawdę lubię tamtych ludzi. Byłam zdziwiona, że mogłam tak długo siedzieć. Chociaż wszystko się wyjaśnia gdy przypominam sobie fakt, że mój tata myślał, że jestem z moją mamą. Z dietą dobrze, dziś przy ważeniu było 53 kg. Czyli taki pierwszy mały cel zaliczony. Teraz jak są wakacje mam nadzieję, że będę się więcej ruszać. I od jutra chyba zacznę to ABC. Właściwie to 1 miesiąc siedzę u siebie, a drugi 10 dni na obozie, a reszta w ulubionym miasteczku. Nawet nie wiecie jak się cieszę.
Trzymajcie się :*

czwartek, 26 czerwca 2014

#17

Hej c;
Bilans:
owsianka-55
ziemniaki-65
karkówka na parze-200
=310 / 700 kcal
Rozumiem zawalić 1 dzień, ale 2. Wczoraj zjadłam jeszcze płatki kukurydziane (170) i później, po 19. Właściwie to była prawie 21 zjadła bigos, kolejne 150 kcal i kawałek kiełbasy. Dlatego dziś pokutuję. Mam zamiar ćwiczyć i się rozciągać. Jak najdłużej. Chcę spalić wszystko. Wczoraj chciałam się obejść ze sobą łagodnie, nie poskutkowało. Czyli trzeba zacząć się karać. Bardzo się cieszę, że jest koniec szkoły. Mimo tego, że szkołę zmieniałam, z chęcią bym zrobiła to jeszcze raz. Nie wiem gdzie bym chciała iść. W ogóle wam powiem, że nie lubię mojej klasy. Są głośno, za głośno. Dwie dziewczyny naruszają przestrzeń osobistą, chodzi mi o to, że sobie stoisz, jest dużo miejsca, ale ona musi stanąć prawie na tobie. Inne się obrażają. Jak pisałam nie toleruję zbyt dużo osób z klasy. Lubię kameralne spotkania, zwłaszcza jeśli chodzi o używki których nie brakuje. Idę ćwiczyć. Wyżaliłam się, jest mi lepiej.
Trzymajcie się motylki :*

środa, 25 czerwca 2014

#15

Cześć c;
Wczoraj nie pisałam bo nie miałam siły, i byłam zajęta jedzeniem. Nie będę się tłumaczyć, a wytłumaczenie mam dobre. Jednak według mnie, po prostu bym się oszukała, tym bardziej, że od raza czułam, że to będzie zły dzień. To, że mam wytłumaczenie to znaczy że mogę zawalić? Nie. Tak więc dzień drugi zawalony. A dziś miałam straszną ochotę na chleb. Zjadłam w rezultacie 2 kromki. Jedną na śniadanie, zrobioną w tosterze. Drugą do obiadu.
Bilans:
tost-70
big milk- 90
piegusek-70
bigos-150
kromka chleba-70
jabłko-50
=500 kcal
Jeszcze coś zjem prawdopodobnie, chociaż chciałam zrobić sobie karnie mniejszy limit za wczoraj. Chyba jednak nie wyjdzie. Jestem zdziwiona, że big milk ma tak mało kalorii. Cały lód tylko 90. To chyba będą jedne lody jakie będę jeść. Wczoraj, też miałam trening. Dziś nie mam. Czyli sama muszę się zmobilizować do ćwiczeń. Mam nadzieję, że mi wyjdzie. Nogi same nie schudną. Więcej już nie dam rady napisać, nie będę bezsensu klepać w klawiaturę.
Trzymajcie się :*
Chol

poniedziałek, 23 czerwca 2014

#14

Hej c:
Byłam dziś na treningu, godzinę pływałam sama, a godzinę robiłam figury. Mam nadzieję że jak schudnę to będę wręcz wylatywać z wody. Jest taka jedna dziewczyna, chuda, bardzo chuda. Ona właśnie wylatuje z wody. Nie to co ja. Mam ciężkie nogi. I nawet nie są bardzo umięśnione. To jest sam tłuszcz.
Pewnie moja trenerka, gdyby nie to że jakbym ja nie chodziła to by nie miała kogo trenować. By mi powiedziała, że muszę schudnąć. Mam nadzieję, że po wakacjach będę chudsza, i to zauważy.
Bilans:
owsianka-72
ziemniaki-65
kotlet schabowy-420
sałata-20
pierniki-180
morele-50
=807/850 kcal
Bilans 50 kcal mniejszy niż dopuszczalny. Tylko słodycze przekroczyły 100 kcal. Mogłam zjeść jednego, a nie trzy. Dziś pierwszy dzień diety. Waga:54 kg. Oczekuję, że po skonczeniu dojdę do 50 kg. To.jest mój cel. Właściwie.to to jest 1 kg w tydzień. Możliwe. Tylko nie mogę się załamać. Bez zawalania!
Trzymajcie się kochane :*

niedziela, 22 czerwca 2014

#13

Hej c;
Dziś jeszcze ciuchy wypakowywałam, wszystko czego nie będę nosić wyrzucone. Z resztą rzeczy w pokoju, które mi się nie przydadzą tak samo. Jutro jeszcze pewnie będę sprzątać. I jutro mam trening, dawno nie byłam, 1,5 h pływania. Mam nadzieję, że jak wrócę do domu to nie rzucę się na jedzenie. Jutro też pierwszy dzień A.I.T. mam nadzieję, że skończę i wszystko będzie zaliczone. Dziś cały dzień jestem głodna, ale teraz i tak nie mogę już jeść. I tak to cappucino to było za dużo, mogło byś 150 kcal mniej.  Chociaż i tak jestem dumna, jest mniej niż wczoraj. Mimo tego, że jestem naprawdę potwornie głodna nie rzucam się na jedzenie.
Bilans:
owsianka-105
potrawka-200
rosół-180
sok-50
jabłko-50
marchew-20
cappucino-150
=755 kcal
Dziękuję za wczorajsze motywujące komentarze. Muszę sobie wydrukować trochę thinspiracji, część powklejam do mojego zeszytu, a część powieszę na tablicy. Chyba łatwiej będzie jak będę wstawać i to widzieć. Do zasad będę dopisywać, nie jestem w stanie zebrać wszystkich myśli i od razu wszystko określić. Tak więc będą się tam pojawiać nowe punkty.
Trzymajcie się chudo kochane :*
Cholè

sobota, 21 czerwca 2014

#12

Cześć c;
Powiem wam, że bilans środowy skopałam. Czwartek i piątak jadłam normalnie ok.1500 kcal, to nie były napady. To była moja słabość i brak motywacji i chęci do czegokolwiek. Wczoraj obejrzałam "Umrzeć dla tańca", to mnie znów zmotywowało. Ustalę sobie konkretne zasady, cele, nie tylko wagowe i w poniedziałek zacznę A.I.T. Już raz zaczynałam, teraz mam zamiar skończyć, i po tym zrobić A.B.C. Plany mogą się zmienić jeśli się okaże, że pierwszy tydzień wakacji spędzam poza domem. Wtedy od razu będzie A.B.C. jeśli będę czuć się na siłach. Za wszystko szczerze żałuję i postanawiam poprawę.
Bilans:
jajko gotowane-80 naleśnik x4-700 Sałatka z pomidorów-20 =800 kcal Naleśniki były małe, ale zjadłam ze śmietaną, co zwiększa kaloryczność. Wczoraj byłam na zakupach, to że kupowałam spodenki w rozmiarze L powinno mnie zmotywować. I zmotywowało. Bilans jeszcze nie jest pełny. Boję się, że wieczorem nad sobą nie zapanuję i znów będę jeść. I cały dzień zawale w 15 min. Źle się czułam czytając wasze komentarze pod ostatnim postem. Wy mnie wychwalacie a ja jadłam, jadłam, i jadłam. Mam zamiar do końca sierpnia osiągnąć 45 kg. A później tylko w dół, i w dół. Chcę być chuda, mała, drobna, lekka, krucha. Chcę od września znów zacząć z czystą kartką. Chcę być inna niż byłam.

Mam malowany pokój, mam zamiar go sobie ładnie urządzić, wyrzucić wszystko co niepotrzebne. Wszystko mieć poukładane. Zawsze posprzątane. Meblościankę też będę miała zmienianą, ale jeszcze nie teraz. Szkoda, wolałabym wszystko od razu. Mam zamiar też kupić sobie trochę jakiś ładnych ramek na zdjęcia, i wsadzić parę aby było je widać.
Dziękuję za to, że jesteście ciągle ze mną.
Cholé. Edit. Bilans nie taki zły, ćwiczeń dziś nie było, ale było malowanie i sprzatanie i ponowne wprowadzanie się do pokoju.

środa, 18 czerwca 2014

#11

A więc dzisiaj kręgle c; Byliśmy w dwie klasy, było fajnie c; Dziwi mnie to, że dziewczyny z mojej klasy nie integrują się z ludźmi z innych. Ja akurat jestem z takiej klasy gdzie wszyscy się porozchodzili do różnych gimnazjów i klas. Trochę mi szkoda, byliśmy bardzo zgrani. I dziś kupiłam sobie błyszczyk, nie ma jedzenia przy ludziach.
Bilans:
kanapka-50
kasza-50
kotlet-200
pomidorowa-50
=350 kcal
Jem naprawdę małe porcje, mam nadzieję, że już dziś nic nie zjem. Jest ładne 350, jestem głodna, ale lubię być głodna.
Trzymajcie się.
Cholé.

wtorek, 17 czerwca 2014

#10

Cześć c;
Wczoraj wycieczka, dziś do szkoły, jutro wycieczka, a później długi weekend. Koleżanka z którą siedzę na prawie wszystkich lekcjach nie chodzi do szkoły, bo jej się nie chce. Niestety, ale jutro jedziemy do Brodway'u na kręgle ^^. Dawno nie grałam, cieszę się na ten wyjazd.
Bilans:
ryż-60
kotlety mielone-200
jogurt pitny-201
mizeria-60
ziemniaki-65
kanapka-50
=636 kcal
Uff... zmieściłam się w 650 kcal, to jest moje maksimum. Mam zamiar trochę poćwiczyć, nie wiem co z tego wyjdzie, ale myślę, że dam radę się zmotywować. Trzeba chudnąć!
Trzymajcie się kochane :*
Cholé.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

#9

Cześć kochane c;
Wszystkie blogi już obejrzałam czyli teraz kolej na mnie c;
Niedzielę zawaliłam, niestety. Było ok. 1200-1400 kcal. Teraz z zawalaniem koniec. Tak raz na zawsze. Eva Lee udostępniła stronę. Według niej jedząc 650 kcal 14.07 zobaczę z przodu 4, a 18.08 będę miała moje wymarzone 45 kg c; Tak więc bierzemy się do roboty. Jeśli ktoś to wyliczył matematycznie, a matematyka jest królową nauk (o zgrozo! to się nazywa desperacja) to znaczy że się da!
I dziś miałam wycieczkę szkolną, chodziliśmy po starym mieście. Ogólnie dużo chodziliśmy. I skusiłam się tylko na kawę i lody.
Bilans:
latte- 190
lody-270
kanapka- 55
= 515 kcal
Ah... Trzeba jeszcze wypracować silną wolę i zmienić nawyki żywieniowe. Następnym razem sobie odpuszczę i latte, i lody. Mogłabym np. zjeść warzywa na parze, lub po prostu najzwyklejszą mrożonkę i to jeszcze by nie było tyle kalorii.
I jeszcze taka mała reklama mojego instagrama, mnie będzie tam mało c; http://instagram.com/me_destruit
Trzymajcie się chudzinki c;

niedziela, 15 czerwca 2014

#8

Cześć c:
W piątek dobiłam do 500 kcal, w sobotę byłam cały czas na mieście. Wyjechałam o 13:40, wróciłam o 22:30. Co dziwne byłam tam sama, kiedyś nie było w ogóle takiej opcji abym najpierw wyszła z domu, a później się martwiła o to z kim będę.
Bilans:
Owsianka-100
Pizza-390
Croissant-200
Gofry-130
Buble tea-180
=900 kcal
I mój sekret tego że kanapki mają tak mało kalorii- są małe, robię kanapki z polędwicy tak dokładniej i końcówki chleba. Z owsianką to samo ok. 10-15 g płatek i mleka ok. 0.5 cm nad płatki. I powiem wam, że nie przeszkadza mi ta duża ilość kalorii wczoraj, cały czas byłam na nogach, dużo chodziłam. I macie jeszcze takie ładne zdjęcie.
Trzymajcie się.
Cholé.

piątek, 13 czerwca 2014

#7

Witajcie chudzinki c;
Dziś w szkole nie było ani mojej koleżanki, ani kolegi nr 2 (przyjmijmy że nr 1 to ten, o którym niedawno wspominałam), tak więc byłam skazana na kolegę nr 1. Są to nieliczne osoby w klasie, które ja toleruję i które tolerują mnie. Ale nie było tak źle. I powiem wam, że śniadanie to fajna sprawa. Teraz czuję w szkole, że jestem głodna, ale kanapki i tak nie jem. Dziś np. uratowałam nią moją koleżankę, która zapomniała.
Bilans:
kanapka z szynką-40
ryba-150
sałatka-80
maślanka-150
=420 kcal
Jestem z siebie dumna, rozważałam jeszcze między 18-19 zrobić sobie owsiankę. Możliwe, że z tego skorzystam. Czyli +ok. 80 kcal.
Trzymajcie się.
Cholé

czwartek, 12 czerwca 2014

#6

Hejka c;
Wczoraj dobiłam do 650 kcal, a miało być tak pięknie. Dziś, żeby tata dał mi spokój zjadłam śniadanie, i wzięłam kanapkę do szkoły. Nie zjadłam jej, dałam koledze. Czuję, że mój metabolizm ruszył rano. Jestem głodna cały dzień. Nie lubię, tak wcześnie pisać notek, ale później nie mam czasu. I mogę wam się pochwalić, że mam pasek na świadectwie, to już pewne. Jestem prawie idealną córką, i jadę na obiecaną wycieczkę do Krakowa c;
Bilans:
malutki kawałek chleba z szynką-40 kcal
mleko-92
płatki owsiane-37
jogurt pitny-207
=376 kcal
Mam nadzieję, że tego nie zniszczę. Mam zakończyć dzień właśnie z tą liczbą.
Dziękuje za wszystko.
Trzymajcie się.
Cholé

środa, 11 czerwca 2014

#5

Welcome!
Mój tata myśli, że nie jem bo palę. Dawno nie paliłam i nie mam zamiaru więcej palić. Nawet mnie dziś sprawdzał. Kolega trochę przegina, przytulił mnie tak jak przyjaciele się nie przytulają i mnie pocałował. Nie czułam się z tym dobrze, najpierw siema tnie bo ma problemy ze swoją dziewczyną, a później mnie całuje. To tyle, chociaż tutaj mogę to napisać.
Bilans:
latte-60
lody-165
=225 kcal
Stay strong
Cholé

wtorek, 10 czerwca 2014

#4

Cześć kochane c:
Dziś nadrobiłam zaległości na waszych blogach, świetnie wam idzie. Wczoraj zawaliłam, zjadłam ok. 1700 kcal. Dziś lepiej. Ale muszę po pracować nad kontrolą, pół dnia głodówka, pół dnia jedzenia, to nie jest dobra droga. W bilansie nie wszędzie są wpisane kcal, bo jestem na telefonie i nie pamiętam, ale wynik końcowy jest c:
Bilans:
duża gałka lodów-244
naleśniki ze szpinakiem-200
ciasteczka owsiane-
krówka-40
paluszki krabowe-
mleko-180
=953 kcal
Trzymajcie się.
Cholé

poniedziałek, 9 czerwca 2014

#3

Cześć c;
Właśnie się obudziłam, spałam 22 h. Musiałam być bardzo zmęczona. Ogólnie to na Lednicy było świetnie. Ogólnie mówią, że jak przyjechałeś na Lednicę i nie przeszłaś przez rybę i nie wykąpałeś się w jeziorze Lednickim, to bez sensu przyjechałeś. Ja zaliczyłam 1,5 punktu programu. Kąpałam się w piątek o godzinie 23:30, było przeraźliwie zimno. I na rybie byłam 2 razy, i ani razu przez nią nie przeszłam. Cała impreza trwała do 2 w nocy. Później jeszcze ZHR miał apel kończący, ja już spałam.
Dziś rano- jak się obudziłam o godzinie 12 stanęłam na wadze i pokazała 54 kg c; Tak milutko c; Do jedzenia tam były same bułki takie śniadaniowe tylko trochę większe, a do nich dżem i majonez, jadłam suche.
Bilanse:
6.06
+3 żelki-20
pół bułki- 124
7.06
bułki mleczne-249
margaryna-70
brzoskwinia x2- 87
ciastka-90
krówka x2- 80
kurczak-50
lody włoskie-135
=761 kcal
8.06
pół bułki-124
5 żelek-35
biszkopty-124
jogurt-84
ryż-90
tort-826
rosół-100
=1383 kcal
Jejku, gdyby nie ten tort by było wspaniale, ale ja zawsze muszę coś skopać.
Trzymajcie się chudo :*

piątek, 6 czerwca 2014

#2

Cześć kochane :*
Wyjeżdżam na Lednicę za jakieś 1,5 h. W klasie taż mam jedną odchudzającą się intensywnie. Nie jestem sama. Na wyjazd kupiłam biszkopty i brzoskwinie. Biszkopty nie są dla mnie, na pewno uda mi się je rozdać. Wracam dopiero w niedzielę.
Bilans:
Chapatti i laddo- 100 kcal
Latte- 147
lody-70
jogurt-122
brzoskwinia-87
=526 Kcal
Dziś już nie za bardzo mogę coś zjeść, ew. brzoskwinia jeszcze jedna. Mam nadzieję, że Dobrzyna nie będzie się czepiać.
Stay strong.
Cholé

czwartek, 5 czerwca 2014

#1

Cześć kochane c;
Chcę wam jeszcze powiedzieć co się stało z Sodomą. Spłonęła, była w strasznym stanie, nie dawała rady z tym co w niej siedzi i spłonęła, razem z Gomorą. Dziś z dietą jest dobrze, tylko kawa, wielki obiad, i mam zamiar spróbować jeszcze chlebków naan, o 17 idę do koleżanki piec. Jedzenie mnie nie korci, zaraz i tak wychodzę więc nie będzie miało już okazji. Eh... mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, mam nadzieję, że ze wszystkim się wyrobię.]
Edit.
Nie jest źle, obeszło by się bez czekolady.
Bilans:
mięso-254
ziemniaki-34
kapusta-15
bułka tarta- 139
czekolada-165
+2 pistacje, kawałek podpłomyka
=607 kcal
Trzymajcie się.
Cholé

Initium

Cześć.
Jestem Sodoma, mam 13 lat, aktualnie ważę 56 kg. Jestem żałosna, aktualnie stanem psychicznym przypominam moją koleżankę po upiciu, która się z wszyskiego żali. Postanowiłam zacząć od nowa bo nienawidzę siebie i chcę się zmienić się diametralnie i bezpowrotnie. Chcę być idealna. Chcę polubić siebie. Nie chcę być zdesperowaną nastolatką, ani grubą zdesperowaną nastolatką. Chcę być chuda, będę chudnąć za wszelką cenę, wyrzekać się każdego możliwego posiłku. Traktujcie mnie jak nową, właściwie to jetem nowa, teraz mówcie mi Chole, ostatnio to takie popularne, nazwa perfum. Ja to kojarzę jako postać z książki. Chcę żeby ktoś mnie pokochał, nauczyłam się już grać szczęśliwą, ale do szczęścia mi wiele brakuje. Jestem rozdarta.
Trzymajcie się.